wtorek, 16 lipca 2013

Go with my love to your world.


Rozdział 15

 Z każdym dniem cierpiałam bardziej. Mała nie była juz grzeczna. Nie czuła zapachu , miłości, ciepła i wszystkiego tego, co nawet mnie brakowało. Ja juz nie potrafię spać, bo widzę w tedy jego twarz ,która tak okropnie rani. Widzę ja, i czuje jego dotyk. Czuję jak zawsze dotyka mnie rano, czuję jego uścisk, a jego nie ma. Nie potrafię spać bo czuje jego zapach. Czuje jak przesiąkam jego perfumą. Tak powoli staczam się z jego powodu.  Ta tęsknota, kiedyś doprowadzi mnie na dno. Nie mogę spać ,wiec czekam po nocach na informacje o nim. Nie wychodzę z domu chyba ,że jest to konieczne. Proszę ludzi by robili mi zakupy. Po prostu nie umiem wyjść na świat. Tak strasznie boje się ,że cos mnie skrzywdzi bardziej niż on. Mała przestała mnie słuchać ,teraz jest inną postacią. Już nie potrafię sama tego ogarnąć . Moje myśli już bez ustanku krążą wokół adopcji. Nie daje rady. Jestem nieudolna matką a myślę ,że są ludzie, którzy na pewno zajmą sie nią i wychowają jak swoją. To będzie bolało ,bardziej niż każdy cios, ale przynajmniej mam pewność ,że mój największy skarb na świecie do końca życia będzie szczęśliwy. Ktoś z pewnością,  będzie umiał ją wychować. Staram się nie myśleć o tym ,że nigdy już jej nie zobaczę albo, ze nigdy nie będę widziała jak rośnie. Jak idzie do szkoły. Po prostu chce dla niej dobrze. Ja juz mogę umrzeć. Teraz tutaj. Mogę umierać na stojąco. Bo ktoś odebrał mi cale moje życie i serce. Mimo wszystko walczę. Dałabym mu za duża satysfakcje ,gdybym po  prostu zamknęła oczy. Poddałabym się ,a one miałby sie z czego śmiać. Zmęczona o godzinie 3.00 postanowiłam zrobić sobie herbatę. Nieprzytomna zagotowałam wodę ,która wciąż i wciąż i wciąż wrzała. Zasnęłam. Ze zmęczenia postanowiłam mu postawić czoło. Sen miał być moim dowodem na sile. Godziny mijały, ja leżałam z mała w sypialni i ten smród. Tak okropny smród. Teraz juz wiedziałam ze straciłam wszystko. Ktoś z zewnątrz zadzwonił po straż , wszystko działo sie tak szybko. Byłam wypompowana i zmęczoną, juz nie dawałam rady. Ledwo oddychałam,  otworzyłam okno w moim pokoju. Póki co tylko tu sie nie paliło. Nie miałam jak zejść na dol. Języki ognia powoli pożerały każdy skrawek tego domu , zjadały wszystko co miałam. Zrujnowałam swoje życie. Zycie moje i mojej córki. Przytuliłam tylko mojego maluszka do siebie i ukryłam sie jak najdalej przecież nie skocze z pietra z niemowlakiem. Moja ostatnia myślą i słowem jaki wypowiedziałam było - Harry. Juz dalej nie wiem co sie działo. Nie wiem gdzie byłam, co stało sie z Dracy. Może sama ja zabiłam ,a może leży gdzieś obok. Nie czuje nic. Słyszę glosy ,widzę uśmiechnięte twarze, ale wciąż nie widzę ciebie. Tak bardzo chce zobaczyć ciebie. A może to ona chce zobaczyć ciebie. Unoszą ja. Unoszą moje maleństwo. Uratowana, a ja? Ja zamykam oczy ,dużo mocniej i ześlizguje sie na ziemie. Chce Myślec ,ze nie żyje. Przez ułamek sekundy jestem szczęśliwa. Od dawna nie widziany, na mojej twarzy pojawił sie usmiech. Czy juz umarłam? Widzę ciemność. Jest mi gorąco. Jestem w piekle? A może wciąż leże w pokoju­­?  Może właśnie pochłaniają mnie języki ognia?

Czekam.

 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 Znów bardzo krotko. Dziś to juz wgl ledwo co wypociłam ale dziś nie było dialogów ,sama musiałam sb radzic z opisem i nie było fajnie. Niestety planuje rzeczywiście koniec opowiadania, bo wiem że czyta to bardzo wiele osób, i wiem że czytacie, tylko nie satysfakcjonują mnie 2 komentarze gdy kiedyś było 10-15 sorry . Kocham i pozdrawiam do następnego . :33
 
 
*sam się prosi..:p*

2 komentarze:

  1. Hej. Wspaniały rozdział. Rozpływałam się z każdym, kolejnym słowem. Wspaniale napisane. Brak dialogów wcale nie przeszkadzał. Wręcz przeciwnie, bardzo przyjemnie się czytało.
    Juls tęskni za Harrym, ich córeczka też. Brakuje jej jego zapachu, uścisku i dotyku. Przez to wszystko, przez rozkojarzenie i tęsknotę zapomniała o wstawionej wodzie na herbatę. I w ten sposób powstał pożar. Mam nadzieję, że jej i jej córce nic się nie stało. Tak a propo, oby Juls wybiła sobie z głowy pomysł oddania swojego dziecka do adopcji. Potem by żałowała tej decyzji do końca życia.
    Wiem, że zdecydowałaś się już na zakończenie opowiadania, no ale mam nadzieję, że może jeszcze zmienisz zdanie. Bo piszesz świetnie. Jestem Twoją fanką :)
    Czekam na następny rozdział. Życzę weny. Ściskam, Maarit ;)

    PS. Przemyśl jeszcze swoją decyzję. Trzymaj się ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu co sie z nimi stalo ?! niech zyja, niech zyja. boje sie ze skoro postanowilas zakonczyc opowiadanie to ten pozar nie moze zakonczyc sie dobrze. ale pamietaj przemysl swoja decyzje.bo masz wielu czytelnikow ktorzy nie chcieliby stracic tego opowiadania :3

    OdpowiedzUsuń