Rozdział 14
A wiec życie matki , a zwłaszcza nastolatki, okazuje się nie takie łatwe, jak powinno. Mała jest tak bardzo związana z Harry. Sama, czasem zastanawiam się ,czy ona zdaje sobie sprawę, z tego kim dla niej jestem. Ale przychodzi taki czas, że kiedy się nią zajmuje bawi się moimi włosami ,smieje itp. W tedy mam wrażenie, że jednak coś nas łączy. najgorzej jest kiedy Harry musi wyjechać. Zwyczajnie sobie nie radze, życie staje się zbyć czarne. Nie mam siły. Nikt mi nie pomoże . nikogo prócz niego nie mam tutaj. Tutaj w Londynie mam tylko Harrego i chłopaków. Elka wciąż studiuje, a Liam rozstał się z Daniell. Chłopaki są w trasie, więc szczerze nie mam nikogo. Moja mama nie jest w stanie przyjechac do mnie ,aby mi pomóc. przecież sama pracuje. jedynym plusem jest nauka w domu i samodzielność. gdyby nie to zginęła bym już dawno. każdy dzień wygląda tak samo. Stała monotonnie, jest jak powoli wbijające się w serce szkło. Płakać mi się chce, gdy pomyśle sobie, że mogłam właśnie być gdzieś na imprezie, kiedy w tym samym czasie usypiam moją 6 miesięczną córkę. Jednak , sama się na to pisałam. Brałam odpowiedzialność ,za moje czyny, a teraz mam tego skutki. Czasem, w totalnej desperacji i smutku, myślę o adopcji, ale myśl, że moje największe i za razem najmniejsze serduszko mogło by mówić do kogoś innego mamo, przytłacza. Nie mam ochoty cierpieć bardziej. w tedy powtarzam sobie,że już nie może być gorzej. Będzie tylko lepiej. W tym tygodiu przyjechała do nas Ania. Chciała Drac osobiście, z resztą się jej nie dziwie. Była tydzień, i znów wyjechała do Irlandii. Poplotkowałyśmy , pośmiałyśmy się ,popłakałyśmy razem, a po tem wszystko runęło gdy ona wyjechała na samolot. Czas biegnie za szybko. Harrego nie ma, są w USA, i z jego i chłopaków opowiadań , wynika,że za szybko nie wrócą. Myślałam ostatnio o powrocie do HCh, ale za niedługo będę zdawać egzaminy końcowe, więc ta opcja tez odpada. Znów przesiedze w domu sama.
Podeszłam do okna, gdzie znów zaczynał padać śnieg. Powoli i spokojnie obklejał szyby i chodniki. Nasz ogród pokryty cały puchem ,nie widać śladu trawy. Popijając gorącą herbatę patzryłam jak moje maleństwo bawi się grzechotką, której dźwięk ranił moje uszy,ale po tylu miesiecznej walce z tym przyzwyczaiłam się. Po dłużym czasie postanowiłam sprawdzić strony plotkarskie, o Harrym i chłopakach. Nie miałam pojęcia co się u nicgh dzieje od kilku dni. jedyną ,pewną wiadomością było to ,że wrócą na święta, ale bedą musieli wrócić na sylwestra do Nowego Jorku. Jak zawsze. Szczęsicie moje, że będą mogli z nami świętować Boże Narodzenie. Zaśmiałam się pod nosem i sięgnęłam po laptopa leżącego na środku stolika, w miodowym kolorze. Uruchomiłam automatycznie stronę z faktami o 1D, jakim zaskoczeniem było dla mnie zobaczyć Harrego z nie jaką Taylor Swift. Przecież obiecywał sobie, że nie da sobą manipulować, a z opowiadań gazet, wychodzi na to ,że właśnie sam strelił sobie w kolano. Nie wiem co we mnie wstapiło, ale przeczytałam cały artykuł pod tym zdjęciem. Popatrzyłam autoamtycznie na Dracy, która przestała grzechotać. Chyba się przestraszyła kiedy zobaczyła w moich oczach łzy. Nie miałam ochoty zostawać w tym domu dłuzej. Każdy element przypominał mi jego. A teraz się nim brzydziłam. Był da mnie nikim, a jego obietnice były denne i nic nie warte. Jak mógł mnie oszukiwać,że mnie kocha,że jest ze mną szczery i ,że nigdy mnie nie opuścu , kiedy od miesięcy chodził z taylor prawie wszędzie. Gdzie ta jego miłość, jakoś szybko minęła. O dziwo wszystko by to tłumaczyło. Od miesiąca rozmawialiśmy tyko raz i to 5 min, a po tem już tylko cisza. Zero telefonów, odpowiedzi na sms-y itp. Przecież nie będę płakać. Wyłączyłam komputer i podeszłam dość nie naturalnie do zdjęcia na komodzie obok. Byłam na nim ja i on, ale w tym momencie doprowadzało mnie do szłu. Szczerze nie nawidziłam jego, tego domu i wszystkiego co z nim związane. Za nim zdąrzyła mi polecieć łza , byłam już spakowana. Moje rzeczy, perfumy kosmetyki, itp. Zaczełam płakać, gdy uśiwadomiłam sobie,że z utratą jego, mała traci ojca, który był dla niej ważniejszy niż ja, a ja zaczynam wojnę z każdym dniem. Pewnego dnia mała zapomni, a ja jej nigdy nie przypone. Otarłam zalaną słoną cieczą twarz ,a następnie ułożyłam rzeczy jedna obok drugiej i włożyłam je do torby. Sama się przebrałam i ubrałam małą. Dokładnie sprawdziłam tabele przyjazdów i odjazdów autobusów. Spakowana ruszyłam z małą na przystanek. Wszyscy krzywo się patrzyli ,gdy położyłam małą obok siebie , a następnie poprawiając kocyk szepnełam "będzie dobrze córóniu". Nie zmieszałam się, gdy podjechał autobus byłam pierwsza. zakupiłam bilet i ostatni raz podziwiając Londyn, wyjechałam. Za dużo minusów , jak na jedno życie. Otworzyłam mieszkanie,które dostałam od mojej babci , starym metalowym kluczem. Było na obrzeżach Londynu. W niewielkiej wsi, do której przyjerzdżałam tylko na wakacjach. nigdy nie widziałam jej zimą, ale było równie magicznie. Położyłam fotelika małej na stoliku, a sama rozglądnełam się po niewielim mieszkaniu. Była w nim tylko jedna łazienka, salon z kuchnią i sypialni. Wszystko zachowane, w starym , ciepłym, babcinym klimacie. Za nim rozebrałam małą przewietrzyłam w domu. Śmierdziało tu naftaliną i starym drewnem. Rozpaliłam kominek, mimo godziny 16,zaczynało robić się ciemno. Zwłaszcza tutaj. Ułożyłam małą na wcześniej wytrzepanej z kurzu pościeli i przebrałam w piżamkę. Sama posprzątałam kuchnie i wywietrzyłam salon. Niestety nie było nic w lodówce, więc przez cały wieczór siedziałam o głodzie, a mała i tak miała swoje butelki z melkiem, wystarczyło je podgrzać. W końcu zasnęła, a ja mogłam to wszystko przemyśleć. Przecież cały czas działam spontanicznie. Jestem teraz juz całkiem sama, a nikt mi nie pomoże. Po godzinie dwóch zasnęłam. Męczenie sie i bicie z myślami, nie pomogło. Na szczęście mała spała, znów zaczęłam czytać te komentarze, i artykuły. Ludzie jej nie nawidzili, mśli się jak by im coś zrobiła, a ja zadawałam sobie tylko pytanie co? Bo przecież dla nic jest TYLKO dziewczyną Harrego, a dla mnie kobietą , która odebrałam mi miłość mojego życia. Rozpłakałam się mysląć o tym. Nalałam sobie wody do szklanki i duszkiem wypiłam. Czas stawić czoło, życiu. Tylko czy dam rade zrobić to sama?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
hejo. nowy rodział juz jest, sorry, że taki krótki, ale to tylko początek. Reszte zasad podałam w poprzednim poście. To co stanie się z blogiem leży w waszych rękach. Proszę bardzo daje wam miesiąć. Dziekuje z góry za wszystko i kocham. kiedyś wróce. :p
rozdział faajny. zwracaj uwage na interpunkcje, bo czasem przez mały błąd ciężko czytać notkę. ale rozdział mi się podoba. mam nadzieje,że "sprawa z taylor" to nieporozumienie.
OdpowiedzUsuńczekam na nn :)
Hej. Rozdział jak zawsze świetny. Zdarza Ci się zjadać literki lub popełniać małe błędziki, np. pisze się zginęłabym, a ty napisałaś "zginęła bym", albo wyraz potem, który ty napisałaś "po tem". No ale to takie szczególiki :)
OdpowiedzUsuńWspółczuję Juls. Posiadanie dziecka w tak młodym wieku, nie jest łatwe. Ona ma dopiero 18 lat, w takim wieku człowiek chcę się jeszcze bawić, korzystać z życia póki może. A Juls w tym czasie musi się zajmować swoją małą córeczką. Do tego ta sprawa z Taylor. Kompletnie wybiła dziewczynę z równowagi. Musiało ją to bardzo zaboleć. W końcu jeszcze nie dawno Harry zapewniał ją, że ją kocha. Mają wspólny owoc swojej miłości, a teraz w internecie pojawiły się jego zdjęcia z inną. Mam nadzieję, że to będzie jakaś pomyłka, zwykłe nieporozumienie, głupia plotka. Szkoda by było takiej ładnej pary, jaką tworzy Harry z Juls. Mam również nadzieję, że przez to wszystko dziewczyna nie zdecyduje się na wcześniej wspomnianą adopcję. Popełniłaby duży błąd. Ja przynajmniej nie potrafiłabym oddać własnego dziecka innej osobie.
Rozdział jak zawsze czytało się przyjemnie i lekko. Uwielbiam Twoje opowiadanie ♥♥
Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg. Życzę morze weny. Pozdrawiam, Maarit :)
PS. Mam wielką nadzieję, że nie zawiesisz tego bloga, bo zrobiłoby mi się smutno :(
Oraz, że inni zaczną komentować. Powiem jedno - KOMENTUJCIE !!
A wiec musze sie wytlumaczyc. Po pierwsze STRASZNE PRZEPRASZAM ZA BLEDY ,ale albo pisze na kompie i szybko, albo na komci bez znakow. na moje bledy sklada sie dysleksja ,juz tak mam nie zaleznie od tego na czym pisze. po drugie, wiecie jakie sa zasady, nie bede puszczala slow na wiatr ,i nie otrzymywala nic za nie, a wiec troszke was postrasze hahaha xd, ale licze ze nie bd musiala zawieszac bo mam kumulacje mysli. a co z taylor sami zobaczycie te rozdzialy juz sa !! :p
UsuńNie no, rozumiem. Ja sama popełniam dużo błędów. No ale, że jakiś zauważyłam, to pomyślałam, że Ci o nim napiszę :)
UsuńPS. Zapraszam Cię na mojego bloga z opowiadaniem:
love-of-accident.blogspot.com
Pozdrawiam, Maarit ;)