Rozdział 10
<2 tygodnie później>
*Julie*
Usiadłam na murku przed kościołem. Za 3 minuty ma zacząć się ceremonia, a jego wciąż nie ma. Przykro mi i nie ukrywam swoich emocji. łzy płyną po moich świeżo pomalowanych policzkach. Razem z nimi spływa ból, gniew oraz mój makijaż. Specjalnie dzwoniłam do niego wczoraj. Miał być. Zapewnił ,że będzie. No nic. Podszedł do mnie ksiądz Nath i Toma.
-Panienko musimy zaczynać.
-Oczywiście. Już idę.-podniosłam się Otrzepałam swoją jedwabną sukienkę. Poprawiłam makijaż w przed kościelnej gablocie i weszłam do kościoła.Usiadłam na swoim krześle.Usłyszałam dobrze znaną melodie marszu weselnego.
~*~
Po godzinie msza zaślubinowa skończyła się. Jego nadal nie było. Wydawało by się ,że już nie przyjdzie. Nie myliłam się. Na jaką cholerę ja tęsknie? Przecież on ma Felicity.. No nic. Udałam się do ogromnej greckiej restauracji. Miałam nadzieję, że może jednak przyjdzie jednak się myliłam. Jeszcze nigdy nikt nie zadał mi takiego bólu jak on. Chociaż może się myliłam ale jednego byłam pewna kochałam go i to bardzo. Zranił mnie nie ukrywam tego ale mam nadzieję, że może wytłumaczy się z tego dlaczego nie przyszedł w końcu mi obiecał że będzie. Cały czas o tym myślałam, czy powinnam go sobie odpuścić? Przecież jest szczęśliwy z nią, ze mną nigdy nie będzie nie potrzebnie się w to tak bardzo zaangażowałam. Boli mnie myśl, że nie będzie mój pasowalibyśmy do siebie idealnie, jednak On nie widzi chyba w nas nic prócz przyjaźni. Kiedy siedziałam tak zamyślona podeszła do mnie Natalia.
- Maleńka proszę nie smuć się, wtedy ja też nie umiem się cieszyć.
- Powiedz czy można pokochać coś tak bardzo że nie można pogodzić się z tym, że nigdy nie będzie twoje?- zapytałam, miałam nadzieję że mi odpowie coś takiego żebym dała sobie spokój ona jednak nie miała chyba takiego zamiaru.
- Jeżeli coś kochasz puść to wolno, jeżeli wróci jest twoje, jednak jeśli nie nigdy twoje nie było.- powiedziała i mocno mnie przytuliła. Pomimo tego, że za bardzo mi nie pomogła czułam sens w jej słowach. Było mi lżej na duszy, obie poszłyśmy się bawić w końcu nie chciałam żeby była smutna i to jeszcze w dniu własnego ślubu. Bawiąc się ze swoją jak i z rodziną Toma, chodź na chwilę mogłam o nim zapomnieć, jednak wiedziałam, że i tak to wróci a wtedy nie jestem pewna czy sobie z tym poradzę. Teraz jedyne na co czekam to wyjaśnienia z jego strony dlaczego postąpił tak a nie inaczej...
*Anne*
Od jakiegoś czasu trochę pozmieniało się między mną a Niall'em. Nie siedzę już u niego całymi dniami i nocami w końcu też mam swój dom. Widzimy się co dwa dni jednak codziennie to przesada. Dziś miał iść ze mną na zakupy więc poszłam do niego do domu. Od samego progu przywitała mnie uśmiechnięta Maura.
- Jest Ni?
- Tak na górze śpi.- uśmiechnęła się kobieta. Postanowiłam pójść na górę, jednak zanim to uczyniłam zahaczyłam o kuchnie i wlałam w szklankę zimną wodę. Po ułamku sekundy byłam już w pokoju chłopaka, spał tak słodko, że żal było go budzić jednak dochodziła już godz 13:00. Podeszłam do łóżka i cmoknęłam go w policzek, jednak ten się nie obudził, więc wylałam na niego zawartość szklanki, a ten wstał jak poparzony.
- Co jest?! Ty już nie żyjesz!!!- krzyczał na cały pokój, a ja widząc jego minę zaczęłam się śmiać i powiedziałam tylko:
- Złap mnie jeśli potrafisz!
- A złapię nie daruję ci tego moja droga!- uciekłam z jego pokoju, a ten zaczął mnie gonić. Biegaliśmy po całym domu po drodze spadł ze schodów, jednak szybko wstał, następnie zahaczył o swojego tatę, który mówił że mamy przestać bo brzuch go ze śmiechu boli. Uciekłam do kuchni a ten zaliczył glebę i nie mógł wstać. Nie miałam serca go tam zostawić więc pomogłam mu wstać, ale szybko sama wylądowałam na ziemi i zaczął mnie łaskotać, lecz szybko udobruchałam go mówiąc że zrobię mu śniadanie. Ten pobiegł się ubrać i po chwili był już z powrotem. Po skończonym śniadaniu oboje w rozbawionych humorach udaliśmy się na zakupy...
* Louis *
Gdy usłyszałem słowa "czasem warto poświęcić jedno aby spełnić swoje marzenia" zrozumiałem że Ona chce ze mną zerwać spytałem ją o to a ona mi odpowiedziała że źle ją zrozumiałem. możliwe że ma rację? Ćwiczyłem piosenkę i powtarzałem sobie, że dam radę zrobię to dla siebie i dla niej.Gdy moja mama dowiedziała się że chce wystąpić w XF, to od tego czasu dzielnie mnie wspiera i za to ją kocham fakt nie tylko za to ha ha. A moje siostry to czasem z tym przesadzają i dosłownie nawet w szkole się tym chwalą. Poczułem, że mam ochotę zjeść marchewkę w tym celu udałem się do kuchni.
- Mamo są marchewki?-spytałem mamę.
- Nie ma skończyły się-rzekła moja rodzicielka.
- Mamo mam pomysł!
- Ty i te twoje pomysły-śmiała się mama, a po chwili dodała.- co tym razem wymyśłiłeś?
- Mamo mamo wiesz że cie kocham? Może pojedziemy razem na zakupy ale ja będę prowadził.
- Oj synuś dobrze wiem że mnie kochasz, ale to czy będziesz prowadził to się zastanowię nadal pamiętam jak kawałek mnie przewiozłeś. -śmiała się mama.
- Oj mamuś proszę muszę kupić marchewki.-przytuliłem mamę, i spojrzałem na nią oczami niby "kot ze Shreka"
- No dobrze pojedziemy po te twoje marchewki.
- Dobrze a będę mógł prowadzić?-spytałem mamę.
- No.... dobrze-rzekła ma rodzicielka.
- Jupi!!! Kocham cię mamo dałem jej całusa w policzek wziąłem kluczyki i poszedłem wyprowadzić samochód z garażu, a mama szykowała się na zakupy...
* Liam *
Już dwa tygodnie z nią nie jestem nadal czuję ból, złość i rozczarowanie, które mnie spotkało z jej strony. Jednak dam radę jestem silny na swój sposób. Moja rodzina bardzo mnie wspierała. W szkole nie miałem prawdziwych przyjaciół, jedynie kolegów, znajomych nie zawsze mogłem na nich liczyć. Za to tato zastępował mi najlepszego przyjaciela zawsze mogę mu powiedzieć wszystko, wiele rzeczy nawet robimy razem. Cieszę się, że zawsze jest kiedy go potrzebuje. Tak było i tego dnia miałem załamanie, nie chciałem iść do znowu do tego programu. Zacząłem słuchać głośno muzyki leżałem na łóżku i gapiłem sie bez sensu patrząc w sufit. Do pokoju wszedł mój tata.
- Liam co się dzieje?- zapytał siadając na rogu łóżka.
- Nie chce tam iść.- usiadłem, nic więcej nie umiałem powiedzieć.
- Wiem że to jest bardzo stresujące na swój sposób, ale obiecałeś sobie że tam wrócisz i wiem że dotrzymasz danego sobie słowa.- uśmiechnął się.
- A co jeśli znowu nie będę dość dobry co wtedy?- posmutniałem.
- Dla mnie zawsze byłeś, jesteś i będziesz najlepszy.- przytulił mnie, właśnie tego mi brakowało. Znowu poczułem się na tyle silny jak na samym początku. Teraz wiem, ze nie robię tego tylko dla siebie tylko dla taty mamy również. Poczułem że muszę udowodnić sobie i innym że jestem najlepszy i że dam sobie radę. Podszedłem do wierzy i ściszyłem muzykę, wziąłem z biurka kartkę z piosenką i zacząłem śpiewać.
- I właśnie takiego Liama kocham.- powiedział ojciec, a ja powróciłem do poprzedniej czynności a uśmiech nie schodził mi z twarzy.
Hej miśki przepraszamy, ze tak długo nic nie było dodane ale Julka nie miała kompa a ja miałam sprawy rodzinne i dopiero teraz jakoś to ogarnęłam. Przepraszamy jeszcze raz teraz rozdziały już będą dodawane normalnie i szybciej. Jeżeli czytacie to komentujcie :) No i dziękujemy za 2tys. wejść jesteście boscy!
pozdrawiamy Ania i Julka.
- Maleńka proszę nie smuć się, wtedy ja też nie umiem się cieszyć.
- Powiedz czy można pokochać coś tak bardzo że nie można pogodzić się z tym, że nigdy nie będzie twoje?- zapytałam, miałam nadzieję że mi odpowie coś takiego żebym dała sobie spokój ona jednak nie miała chyba takiego zamiaru.
- Jeżeli coś kochasz puść to wolno, jeżeli wróci jest twoje, jednak jeśli nie nigdy twoje nie było.- powiedziała i mocno mnie przytuliła. Pomimo tego, że za bardzo mi nie pomogła czułam sens w jej słowach. Było mi lżej na duszy, obie poszłyśmy się bawić w końcu nie chciałam żeby była smutna i to jeszcze w dniu własnego ślubu. Bawiąc się ze swoją jak i z rodziną Toma, chodź na chwilę mogłam o nim zapomnieć, jednak wiedziałam, że i tak to wróci a wtedy nie jestem pewna czy sobie z tym poradzę. Teraz jedyne na co czekam to wyjaśnienia z jego strony dlaczego postąpił tak a nie inaczej...
*Anne*
Od jakiegoś czasu trochę pozmieniało się między mną a Niall'em. Nie siedzę już u niego całymi dniami i nocami w końcu też mam swój dom. Widzimy się co dwa dni jednak codziennie to przesada. Dziś miał iść ze mną na zakupy więc poszłam do niego do domu. Od samego progu przywitała mnie uśmiechnięta Maura.
- Jest Ni?
- Tak na górze śpi.- uśmiechnęła się kobieta. Postanowiłam pójść na górę, jednak zanim to uczyniłam zahaczyłam o kuchnie i wlałam w szklankę zimną wodę. Po ułamku sekundy byłam już w pokoju chłopaka, spał tak słodko, że żal było go budzić jednak dochodziła już godz 13:00. Podeszłam do łóżka i cmoknęłam go w policzek, jednak ten się nie obudził, więc wylałam na niego zawartość szklanki, a ten wstał jak poparzony.
- Co jest?! Ty już nie żyjesz!!!- krzyczał na cały pokój, a ja widząc jego minę zaczęłam się śmiać i powiedziałam tylko:
- Złap mnie jeśli potrafisz!
- A złapię nie daruję ci tego moja droga!- uciekłam z jego pokoju, a ten zaczął mnie gonić. Biegaliśmy po całym domu po drodze spadł ze schodów, jednak szybko wstał, następnie zahaczył o swojego tatę, który mówił że mamy przestać bo brzuch go ze śmiechu boli. Uciekłam do kuchni a ten zaliczył glebę i nie mógł wstać. Nie miałam serca go tam zostawić więc pomogłam mu wstać, ale szybko sama wylądowałam na ziemi i zaczął mnie łaskotać, lecz szybko udobruchałam go mówiąc że zrobię mu śniadanie. Ten pobiegł się ubrać i po chwili był już z powrotem. Po skończonym śniadaniu oboje w rozbawionych humorach udaliśmy się na zakupy...
* Louis *
Gdy usłyszałem słowa "czasem warto poświęcić jedno aby spełnić swoje marzenia" zrozumiałem że Ona chce ze mną zerwać spytałem ją o to a ona mi odpowiedziała że źle ją zrozumiałem. możliwe że ma rację? Ćwiczyłem piosenkę i powtarzałem sobie, że dam radę zrobię to dla siebie i dla niej.Gdy moja mama dowiedziała się że chce wystąpić w XF, to od tego czasu dzielnie mnie wspiera i za to ją kocham fakt nie tylko za to ha ha. A moje siostry to czasem z tym przesadzają i dosłownie nawet w szkole się tym chwalą. Poczułem, że mam ochotę zjeść marchewkę w tym celu udałem się do kuchni.
- Mamo są marchewki?-spytałem mamę.
- Nie ma skończyły się-rzekła moja rodzicielka.
- Mamo mam pomysł!
- Ty i te twoje pomysły-śmiała się mama, a po chwili dodała.- co tym razem wymyśłiłeś?
- Mamo mamo wiesz że cie kocham? Może pojedziemy razem na zakupy ale ja będę prowadził.
- Oj synuś dobrze wiem że mnie kochasz, ale to czy będziesz prowadził to się zastanowię nadal pamiętam jak kawałek mnie przewiozłeś. -śmiała się mama.
- Oj mamuś proszę muszę kupić marchewki.-przytuliłem mamę, i spojrzałem na nią oczami niby "kot ze Shreka"
- No dobrze pojedziemy po te twoje marchewki.
- Dobrze a będę mógł prowadzić?-spytałem mamę.
- No.... dobrze-rzekła ma rodzicielka.
- Jupi!!! Kocham cię mamo dałem jej całusa w policzek wziąłem kluczyki i poszedłem wyprowadzić samochód z garażu, a mama szykowała się na zakupy...
* Liam *
Już dwa tygodnie z nią nie jestem nadal czuję ból, złość i rozczarowanie, które mnie spotkało z jej strony. Jednak dam radę jestem silny na swój sposób. Moja rodzina bardzo mnie wspierała. W szkole nie miałem prawdziwych przyjaciół, jedynie kolegów, znajomych nie zawsze mogłem na nich liczyć. Za to tato zastępował mi najlepszego przyjaciela zawsze mogę mu powiedzieć wszystko, wiele rzeczy nawet robimy razem. Cieszę się, że zawsze jest kiedy go potrzebuje. Tak było i tego dnia miałem załamanie, nie chciałem iść do znowu do tego programu. Zacząłem słuchać głośno muzyki leżałem na łóżku i gapiłem sie bez sensu patrząc w sufit. Do pokoju wszedł mój tata.
- Liam co się dzieje?- zapytał siadając na rogu łóżka.
- Nie chce tam iść.- usiadłem, nic więcej nie umiałem powiedzieć.
- Wiem że to jest bardzo stresujące na swój sposób, ale obiecałeś sobie że tam wrócisz i wiem że dotrzymasz danego sobie słowa.- uśmiechnął się.
- A co jeśli znowu nie będę dość dobry co wtedy?- posmutniałem.
- Dla mnie zawsze byłeś, jesteś i będziesz najlepszy.- przytulił mnie, właśnie tego mi brakowało. Znowu poczułem się na tyle silny jak na samym początku. Teraz wiem, ze nie robię tego tylko dla siebie tylko dla taty mamy również. Poczułem że muszę udowodnić sobie i innym że jestem najlepszy i że dam sobie radę. Podszedłem do wierzy i ściszyłem muzykę, wziąłem z biurka kartkę z piosenką i zacząłem śpiewać.
- I właśnie takiego Liama kocham.- powiedział ojciec, a ja powróciłem do poprzedniej czynności a uśmiech nie schodził mi z twarzy.
Hej miśki przepraszamy, ze tak długo nic nie było dodane ale Julka nie miała kompa a ja miałam sprawy rodzinne i dopiero teraz jakoś to ogarnęłam. Przepraszamy jeszcze raz teraz rozdziały już będą dodawane normalnie i szybciej. Jeżeli czytacie to komentujcie :) No i dziękujemy za 2tys. wejść jesteście boscy!
pozdrawiamy Ania i Julka.
kocham waszego bloga ale błagam dodawajcie szybciej rozdziały! umrę za jakiś czas laski ! zakochana w Zaynie <3
OdpowiedzUsuńWow! Ogólnie podziem tyle że blog jest super tylko czemu tak rzadko są rozdziały ? Czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńSuper blog! Naprawdę mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńmy-magical-sparkles.blogspot.com
Nominowałam Was do liebster Awards! Więcej info u mnie http://i-go-my-way.blogspot.com/ w zakładce 'liebster awards' :) Pozdrawiam :P
OdpowiedzUsuń